ZDJĘCIA Z WYPRAWY
Data: 14 kwietnia 2007
Rzeka: Jeziorka
Start: Gdzieś przed Przęsławicami
Meta: Głuchowo
Dystans: 12 km
Czas: 6 godzin
Uczestnicy: Marcin Ch; Wojtek Ch; Wojtek M.; Marek M; Leszek W; Zygmunt F.; Fido; Milimetr i Michał O.
Cel: Rozpoznanie zwałkowego odcinka Jeziorki przy niskim stanie wody. Przygotowania do warsztatów dla kajakarzy zwałkowych. (wislany_szlak_turystyczny.pdf)


Na parkingu przy trasie krakowskiej właściciele baru "Łasuch" powitali nas kwiatami.


Dla jednych niespływalny odcinek Jeziorki dla nas idealne miejsce do ćwiczenia kajakarstwa zwałkowego.


Poziom wody był znacznie niższy niż podczas ostatniej naszej bytności na rzece (18 marca br.).

Fido - sucha rozgrzewka.


Spokojna rozgrzewka



Jest okazja pościgać się z TIR-ami.


Pływanie w ośmioosobowej grupie na zwałkowej rzece bardzo nas spowalniało.


Zygmunt testował swoje nowe rękawice - kolor zdał egzamin.


Gdzie te zwałki?


Na szczęście nie trzeba było zbyt długo płynąć. Wojtek podczas testu mimikrycznego.


Na tym odcinku, każdy starał się pokonywać zwałki samodzielnie.




Naszym zdaniem, zwałkowe pływanie sprawia więcej frajdy gdy można zwałkę pokonać wspólnymi siłami.



Podczas wiosłowania jeden z naszych kolegów na chwilę zmienił swoją fryzurę. Zapuścił sobie włosy.


Odpoczynek przy Kocerańskich Stawach. W tym miejscu chcemy rozpocząć "Zwałkowe wprawki 2007".


Rzut oka na jeden ze stawów i dzielimy się na dwa zespoły.


Omawiamy taktykę w naszej grupie - wszystkie zwałki, bez względu na ich wysokość,  pokonujemy górą.


Wbrew pozorom, taką zwałkę łatwiej się pokonuje niż...


Często kajak przysysał się do dna co skutecznie uniemożliwiało nam nabranie odpowiedniej prędkości, która umożliwiałaby gładkie przeskoczenie wystającego pnia.    


Taki poziom wody szybko weryfikuje kondycję fizyczną kajakarzy.


Milimetr, który pierwszy raz pokonywał takie przeszkody, odkrył w sobie powołanie do kajakarstwa zwałkowego.


I nikt nie mówił mu, że będzie lekko.


Zgodnie z zasadą "Jeden za wszystkich, wszyscy...


...za jednego".


Były też momenty miłe indywidualistom.


Leszek.


W miarę czasu zespołowo pokonywaliśmy coraz wyższe zwałki.


Wojtek w drodze na szczyt.


Czy Leszek przejdzie tę zwałkę?


Jakimś sposobem - tak.


To był wjazd na pień !


Nie każde podejście kończyło się sukcesem.


Co nie przeszkodziło nam pokonać wszystkie zwałki zgodnie z przyjętym  planem.


Po 6-ciu godzinach byliśmy coraz bliżej końca trasy.


Ostatnia zwałka wycisnęła z nas resztki potu.


Spotkanie przedstawicieli obydwu grup. Druga grupa miała spóźnienie względem pierwszej rzędu dwóch godzin. Tym kończy się przechodzenie wszystkich zwałek górą.


Kwiaty dla zwałkowiczów.

zamknij okno, żeby powrócić do strony głównej KAZIK i MY