ZDJĘCIA Z WYPRAWY
Data: 21-23 sierpnia 2007.
Miejsce: Archipelag Sztokholmski - Szwecja
Baza: Wyspa Blidö
Dystans: około 90 km
Uczestnicy: Marcin Ch,
Cel: Spotkania się ze znajomymi i odwiedzenie kilku miejsc w Sztokholmie.
Krótki odpoczynek na jednej z wysp archipelagu.
Zanurzenie wiosła w wodach archipelagu.


Korzystając z ostatnich dni wakacji postanowiliśmy rodzinnie wybrać się na kilka dni do Szwecji.


Ostatni rzut oka na przeszłość i teraźniejszość.


Bez przygód dopłynęliśmy do Szwecji.


W Sztokholmie, nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do ulubionej wegetariańskiej restauracji. Usiedliśmy na tarasie i ...


... delektowaliśmy się panoramą miasta.


Wieczorem przyjechaliśmy do Urliki i Lecha na ucztę rakową.


Przed kolacją - zgodnie z tradycją - nasi gospodarze powiesili słońce.
Tęsknota za blaskiem słonecznym jest naturalnym zjawiskiem dla krajów skandynawskich. Zresztą, trudno im się dziwić.


Następnego dnia odwiedziliśmy Görana.
Jest on właścicielem firmy SKIM Było co oglądać.


Następnie pojechaliśmy do domku na wyspie Blido. Idealne miejsce na krótkie kajakowe wypady po archipelagu.


Oczywiście, nie usiedziałem zbyt długo na suchym lądzie. Wieczorem dałem dyla na wodę. W przesmyku pomiędzy wyspami Blidö i Yxlan byłem sam. W pewnej chwili, usłyszałem głośne sapanie. Spojrzałem do tyłu i zobaczyłem pysk foki, która mnie obserwowała. Gdy sięgałem po aparat, sympatyczna mordka zniknęła w toni. Foka pokazała się jeszcze dwa razy, ale nie dała mi szansy na jej sfotografowanie. Może następnym razem ?


Z rodziną zawarłem pakt. Mogłem kajakować od świtu do 11:00. W związku z tym, następnego dnia na wodzie byłem już o 7 rano. Postanowiłem opłynąć wyspę (ok 30 km). O 11-tej brałem już udział w rodzinnym śniadaniu.


Wokół Blidö.

Po trudach wakacyjnego dnia, przy zwolna zapadającym zmierzchu, zasiadałem do map. Prac z mapą i kompasem jest naprawdę ekscytująca. Tym bardziej, że następnego dnia miałem okazję weryfikować moją umiejętność nawigacji.


6:30 wiosło w wodzie. Czekała mnie trasa z 5-6 kilometrowymi przelotami po odkrytym akwenie. W przystani było spokojnie, ale po wypłynięciu złapała mnie poranna bryza i towarzyszące jej fale. Po godzinie morze znowu było spokojne. Na śniadanie dotarłem na styk.


23 września dzień zaczął się podobnie. Chcąc dotrzymać danego słowa (pakt rodzinny) zszedłem na wodę przed 6-tą. Trasę wyliczyłem na 28 km.


Pomiędzy wyspami Enskär i Västerö odkryłem wrak drewnianego statku. W takich momentach, spełniają się moje dziecięce marzenia o eksploracji zatopionych wraków.



Okazało się, że większa część statku spoczywa na dnie na głębokości kilku metrów.


Jeśli ktoś z Was będzie mieszkał na Blidö, to może skorzysta z tego zdjęcia.

zamknij okno, żeby powrócić do strony głównej KiM