
Olaf podnosił
mi poprzeczkę. Tego dnia miałem dopłynąć
do wysuniętych w morze wysp Hället i Bläbäda.
Dystans do pokonania to 11 mil w jedną
stronę, z czego 3 mile po otwartym morzu.
Powrót do nowej bazy położonej na wyspie
Raggarön. Łączny dystans miał wynieść
ok. 27 mil,
czyli 50 km. Jednak zanim podjęliśmy ostateczną
decyzje mój przewodnik telefonicznie sprawdził
prognozę pogody.
Okazało się, że będzie silny wiatr w kierunku
otwartego morza, które może osiągnąć stan
wzburzenia ok. 4
w skali Beauforta. W tych warunkach pogodowych,
przy moich umiejętności i sprzęcie - Jukon
nie
jest kajakiem morskim postanowiliśmy zmienić
trasę. Celem wyprawy stały się wyspy Ormöbadorna.
Zrezygnowałem z przemieszczania się po
otwartym morzu. Niedaleka przyszłość potwierdziła
słuszność tej decyzji.
W tym momencie przypominają mi się słowa
szefa Klubu Kajakowego w Nexo - Bornholm:
Nie wypływaj w morze gdy zaistnieje chociaż
jeden z trzech przypadków: prognoza pogody
jest niekorzystna,
doświadczeni ludzie morza odradzają i
gdy masz złe przeczucia - im większe doświadczenie
tym bardziej
należy ufać swojej intuicji. W tym dniu
wszystkie trzy przypadki miały miejsce
więc bez żalu zaakceptowałem
zmianę planów. Pierwszy raz, zabrałem
zapasowe wiosło.
|

Zgodnie z prognozą, morze było lekko rozfalowane.
W lewym rogu na zdjęciu widoczny jest
zarys wyspy,
którą biorę na kurs.
|

Płynąłem z wyspy na wyspę.
|

Dotarłem
do grupy wysp Fägelhällorna.
|

W miejscu osłoniętym od wiatru i fal zregenerowałem
siły przed kolejnym odcinkiem trasy.
|

Zanim pożegnałem się z tą wyspą
zrobiłem kilka pamiątkowych zdjęć (3 zdjęcia).
|
 |
 |

Dotarłem do celu - wyspy Ormöbädorna,
które mają już inny charakter. Jak widać
są "miękkie"
w porównaniu z wyspami osłoniętymi przed
bezpośrednim atakiem morza.
|

W drodze do naszej nowej bazy przepływam
koło małej latarni na wysepce Kofoten.
|

Niespodziewanie na horyzoncie
pojawiła się burzowa chmura.
|

Niebo pociemniało i zerwał się
szkwał. W ciągu 15 minut morze z 2 doszło
do silnej 3. Takiej błyskawicznej zmiany
pogody doświadczyłem pierwszy raz na morzu.
Zdaję sobie sprawę, że to jeszcze "mały
Pikuś", ale "co nas nie zabija
to nas wzmacnia".
|

Przy silnym wietrze, ślizgając
się na falach dotarłem do cichej zatoki,
gdzie w domku na przystani czekał już
sympatyczny pokoik. Oczywiście, z widokiem
na wodę. To zdjęcie zrobiłem rankiem następnego
dnia.
|

W Szwecji należy skorzystać nie tylko
z sauny fińskiej ale również z bani. W
tym ośrodku jest ona usytuowana na tratwie.
|