Serfowanie na Bałtyku
Miejsce: Karwia
Termin: 3
- 5.09.2004 r.
Proszę o wyrozumiałość ekspertów jeśli pojawią się jakieś gafy, gdyż
pisze ten tekst amator po pierwszych doznaniach serfera.
Od pewnego czasu myślałem, żeby spróbować morskiego kajakarstwa. Okazało
się, że po przepłynięciu Bychowskiej Strugi miałem jeszcze kilka dni,
aby wspólnie z rodziną i kajakiem spędzić czas nad morzem. W tym czasie
było ciepło i wiały silne wiatry od morza. Postanowiłem więc wykorzystać
sposobność i spróbować kajakowego serfingu.
Koledzy z Morzkulca uświadomili mi, że odcinek pomiędzy Jastrzębią Górą
a Karwią doskonale nadaje się do serfowania. Po spokojnej Bychowskiej
Strudze morskie fale były dobrym urozmaiceniem. W piątek morze było rozkołysane
i fale dochodziły do 1,5 metra. Mogłem ćwiczyć pierwsze wprawki do serfowania,
a właściwie uczyłem się rytmu morza. Na początku wydawało mi się, że każda
fala jest identyczna i tak samo niebezpieczna dla kajakarza. W miarę ćwiczeń
okazało się, że fala fali nie jest równa. W teorii to wiemy, ale kiedy
siedzimy w kajaku na rozkołysanym akwenie takie odkrycie jest zdecydowanie
silniejsze.
Wiedziałem już, że ćwiczyć należy możliwie daleko a jednocześnie w bezpiecznej
odległości od brzegu p. na najdalszej trzeciej rewie - wypłyceniu, która
znajduje się w Karwi około 200 metrów od brzegu. Powód jest prosty. Jeśli
fala cię pokona to nie oszczędza i na płytkiej wodzie możemy zaryć głową
w piach. Zostawmy konsekwencje takiego dynamicznego zderzenia z dnem.
W związku z tym, że na rozkołysanym morzu nie ma żartów, serfer musi
posiąść praktyczną znajomość technik omawianych podczas szkoleń dla kajakarzy
górskich, tzn. eskimoski, podpórki niskiej i wysokiej. Myślę, że to jest
minimum. Dodatkowo, należy wypływać w pełnym rynsztunku obowiązującym
w kajakarstwie górskim, tzn. kajak, wiosło, kask, kapok, pianka -jest
przydatna przy temperaturze wody w Bałtyku, nosek jeśli ktoś ma takie
preferencje i okulary (opcja dodatkowa). Bezbarwne okulary ochronne są
moim ostatnim odkryciem - dostępne w sklepach z odzieżą BHP. Okulary te
wyśmienicie chronią oczy przed uderzeniami morskiej wody, a na zwałkowych
rzekach zdecydowanie poprawiają komfort zmagań z roślinnością.
W nocy, po pierwszym dniu mojego treningu, musiał być gdzieś sztorm,
gdyż rano morze huczało a fale były naprawdę wysokie. Sprawdziłem, czy
wiatr wieje do lądu (nie wypływamy, gdy wiatr wieje od lądu - można zostać
wyniesionym na pełne morze) i po solidnej rozgrzewce wypłynąłem. Przedzieranie
się na górskim kajaku (chopper) przez fale do trzeciej rewy dostarczyło
sporo wrażeń. Jednak gdy zobaczyłem wysokość fal na ostatniej rewie, to
poczułem autentyczny strach. Nie przesadzę jeśli napiszę, że miejscami
fale dochodziły do 2,5 - 3,0 metrów. Okazało się, że z brzegu nie byłem
w stanie ocenić wysokości fal. Dopiero gdy przybój nacierał na mój kajak
a ja właśnie byłem w dole pomiędzy falami, okazało się z jakim żywiołem
chciałem się zabawić. Jednak po kilku przemieleniach przez fale i fikołkach
przez plecy, zacząłem uważniej obserwować morze.
Poniżej pozwolę sobie podzielić się z zainteresowanymi kilkoma moimi
"odkryciami":
1. Na falach cały czas musisz być maksymalnie skoncentrowany. Chwila
rozprężenia podobnie jak na białej wodzie może skończyć się kabiną.
2. Staraj się wybierać fale, na które zdążysz się wspiąć, zanim zaczną
się załamywać nad twoją głową. Jeśli nie zdążysz, jest duża szansa,
że skończy się to "wirówką". Czasami lepiej jest uciekać przed
taką falą niż czekać, aż cię sama minie.
3. Im bliżej brzegu tym, wyższe i niebezpieczniejsze fale. Czasami lepiej
uciec dalej, np. za trzecią rewę niż walczyć z żywiołem. Na morzu huśta,
ale nie ma takich wysokich fal.
4. Jeśli nadchodząca fala cię wywróci wystarczy chwilę odczekać aż się
przetoczy i wtedy "cyk" eskimoskę. Natychmiastowa próba wstania
z reguły kończy się ponownym obserwowaniem fal z podwody - przynajmniej
w moim przypadku. Gorzej jest bliżej brzegu. Nie dość że fale wyżej
się wypiętrzają to woda jest zdecydowanie płytsza. Raz możesz wsadzić
wiosło i nie dotkniesz dna a po kilkudziesięciu sekundach szorujesz
dnem kajaka lub sobą o piech. Jak już pisałem nie bez kozery należy
serfować w kasku.
5. Jeśli fala wywróci cię, pamiętaj, aby kurczowo trzymać wiosło. Niby
jest to oczywiste, ale do pierwszego sponiewierania przez fale nie zdawałem
sobie sprawy, jaką siłę ma ta masa wody. Jeśli podczas wywrotki nie
trzymasz mocno wiosła, to woda z łatwością ci je wyrwie. Gdy stracisz
wiosło - pozostaje eskimoska na rękach. Jeśli nawet wstaniesz, to czy
utrzymasz się na falach i dopłyniesz np. 200 metrów do brzegu? Sytuacja
przestaje być wesoła. Nawet asekuracja kolegi z drugiego kajaka, gdy
wokół tańczy morze, może być problematyczna. Pamiętam jak Olek Doba
opowiadał mi, że podczas sztormu na Bałtyku przywiązał sobie asekuracyjnie
wiosło do nogi. Gdy go fale sponiewierały, to nawet nie poczuł, jak
woda ściągnęła linkę z nogi i wiosło odpłynęło w siną dal.
6. Kolejne moje spostrzeżenie, to umiejętność przechodzenia przez fale.
Załóżmy, że płyniesz do najdalszej rewy. Musisz pokonać sporą ilość
fal przybojowych. Kiedy płyniesz w głąb morza kolejne fale na rewach
stają się większe. Cześć z nich pokonujesz przepływając - przeskakując
a część krojąc. Jeśli nie przygotujesz się na zderzenie z falą, to możesz
porządnie zachłysnąć się wodą. Mechanizm jest prosty. Jeśli mocno nie
pochylisz się w stronę nacierającej fali to masa wody uderzy z dużym
impetem w Twój tors. Siła uderzenia sprawia, że bezwiednie wypuścisz
powietrze z płuc przez otwarte usta. Taki napór wody może chwilę potrwać.
Zaczyna Ci brakować powietrza a woda masa wody ciśnie. Do zachłyśnięcia
niewiele brakuje. W takich sytuacjach siłą woli starałem się panować
nad tym bezwarunkowym odruchem, ale i tak czułem się jak pod prasą,
która zgniata mi klatkę piersiową.
7. Igrając na falach warto zakładać okulary, które chronią oczy przed
bezpośrednimi uderzeniami słonej wody. Okulary BHP były do tego celu
idealne.
Kończąc mój opis, chciałbym podkreślić, że kajakowanie przy wysokiej
morskiej fali, jak również serfowanie, jest jednym z najintensywniejszych
doświadczeń, które przeżyłem podczas mojej dotychczasowej przygody z kajakarstwem.
Wam również serdecznie je polecam.
Pozdrawiam
Marcin
|
|