W kajakach z Górki Szczęśliwickiej
Pozamarzały nasze ukochane podwarszawskie rzeczki, nawet Wisłę zakryła
kra. Cóż robić? Po drodze na górkę, Kazik zauważył niezamarznięty kawałek parkowego zalewu
i skomentował, ze jednak jest trochę wody do pływania. W tym momencie
włączył się do dyskusji poruszony starszy pan, traktujący poważnie wypowiedź
Kazika i oświadczył, że nie pozwoli abyśmy pływali. Do głowy mu nie przyszło,
że kajaki to także sprzęt zjazdowy. A przecież wystarczy pojechać na jakiekolwiek
zawody zjeżdżania na byle, czym, żeby zobaczyć, na jakich przeróżnych
konstrukcjach można zjeżdżać z górki. Sam pamiętam jak w czasach studenckich
zostałem wicemistrzem SGGW na sprzęcie talerzowym. Zjeżdżało się w miednicy
ze skarpy wiślanej.Na stoku było pusto, więc mogliśmy zjeżdżać bez narażania
narciarzy na staranowanie. Nie da się ukryć, że na stoku kajak jest nieco
mniej sterowny niż na wodzie. Nawet stare Diablo. Sam poznałem krzaki
z bliska. Najpewniej, jak zawsze, ześlizgiwała się Aśka. Po powrocie na Cypel Czerniakowski, zaobserwowałem grupkę wędkarzy łowiących pod lodem. Obecność wędkarzy bardzo denerwowała psy mieszkańców zacumowanych tam barek. Jedynie dwa koty nic nie robiły sobie z tego hałasu i przycupnęły obok jednego z panów, cierpliwie czekając na złowioną płotkę. Z zadowoleniem, wynikającym z nie zmarnowanego kajakowo weekendu, wróciłem
do domu, aby dokonać przeglądu zdjęć. Lettmann
|