Korytnica
19.08.2004 r.
Trasa: Str. Korytnica - Bogdanka
Po otrzymaniu informacji na giełdzie biwaku w Bogdance, że spłynięcie
Korytnicą w kajaku dwuosobowym z Nowej Korytnicy do Bogdanki zajmuje cztery
godziny, postanowiliśmy spłynąć nią od Starej Korytnicy.
Długi dojazd do Starej Korytnicy, następnie zjazd do rzeki drogą z "kocimi
łbami", tuż obok przystanku PKS.
Na moście stwierdzamy, że ilość wody w rzece umożliwia start krótkimi
kajakami jednoosobowymi jeszcze od Starej Korytnicy.
Do rzeki doprowadza nas ścieżka odchodząca od drogi, kilkadziesiąt metrów
za mostem.
Korytnica, w tym miejscu, płynie wzdłuż stromego, zarośniętego zbocza,
ma 2,5 - 3 m szerokości, jest kręta i dosyć uciążliwa. Każdy większy kawałek
drewna, czy lokalna płycizna stanowią już przeszkodę opóźniającą płynięcie.
Mimo tych trudności, nawet hartungi posuwają się sprawnie.
Po niecałym kilometrze docieramy do kładki zlokalizowanej tuż przed brodem.
Obok, na brzegu, spostrzegamy tablicę ze oznaczeniem początku szlaku kajakowego.
Tuż za brodem jest prożek z drewnianych palików. Korytnica wpływa na łąki,
jej koryto rzeki jest już szersze i wolne od przeszkód w nurcie. Jedyne
utrudnienia to trzy zastawki.
Pierwsza wymaga zeskoku, druga i trzecia są podniesione. Za zastawkami
wita nas szpaler wysokich drzew.
Rzeka jest szeroka na 4 metry Korytnica wpływa następnie do lasu, zaś
od mostu w Bralinie nad głowami mamy baldachim z gałęzi sięgających miejscami
przeciwległego brzegu.
Zatrzymujemy się na polance po lewej stronie. Przybiegają do nas trzy
wierzchowe konie. Źrebak wchodzi kopytami do kajaka i próbuje gryźć uchwyt.
Po posiłku, pod okiem trenera akrobatycznego, zeskakujemy bokiem kajaka
z wysokiej skarpy i odpływamy.
Za następnym mostkiem spostrzegamy dobre miejsce na postój. Wpływamy na
bardzo płytkie Jezioro Studnickie. Na środku jeziora natykamy się na utopioną
sarnę. Kierujemy się na prawo do przejścia na następne jeziorko. Po prawej
stronie rosną dorodne świerki, później przepływamy pod wysokim mostem
kolejowym i przeciskamy się pod zniszczonym, drewnianym mostem. Cały czas
płyniemy wśród trzcin. Następne, trzecie jezioro to Nowa Korytnica. Jezioro
jest długie na kilka kilometrów, więc hartungi uciekają nam do przodu
i zatrzymują się dopiero na biwaku w Nowej Korytnicy.
Od biwaku zaczyna się długi odcinek rozlewisk zarośniętych trzcinami.
Wpływamy w las. Ciągle szeroka, nieuciążliwa rzeka. Obok stawów hodowlanych
dziwna informacja zawieszona nad szlakiem, nakazująca żeby nie wpływać
na teren prywatny bez telefonicznego uprzedzenia właściciela bardzo złych
psów.
Niepostrzeżenie rzeka wpływa w puszczę. Dwie przenoski na jazach. Za nimi
rzeka przyspiesza, ale płynie się gorzej. Są przemiały i zwalone drzewa.
Jeden z grubszych pni pokonujemy robiąc pochylnię z kajaka (tzw. Pietrusa).
Po sześciu godzinach od startu docieramy do biwaku Bogdanka.
Na mecie czeka na nas żurek i ruskie pierogi od Pana Andrzeja, który dwa
razy dziennie przywozi gorące posiłki na biwak. Można umawiać się z nim
telefonicznie.
|
|