Wkra
30.12.2005 r.

Zachęceni przez Wiecha, postanowiliśmy podzielić się wrażeniami z prawie Noworocznego spływu grupy Kazik i My.
Tuż przed Świętami uświadomiliśmy sobie, że w wirze eksploracji rzeczek i rzek, zapomnieliśmy odwiedzić Wkrę, najpopularniejszą podwarszawską trasę, znaną choćby ze spływów Młynarka.

Najlepiej zapamiętałem mój pierwszy, trzydniowy spływ tą rzeką, chyba w 1988 roku, gdzie pojechałem autokarem KTK Polkolor, zabierającym po drodze duża grupę Rejtaniaków, no i mojego starszego kolegę, doświadczonego kajakarza o imieniu Roman.
Roman postanowił przekazać na tym spływie trochę swoich doświadczeń dwóm wnuczkom. Zabrał ze sobą trzyosobowy składak, który, jako autorytet samorządowy na Ursynowie, nabył w celu popularyzacji tej formy turystyki wśród mieszkańców osiedla.
Kajak prezentował się okazale, ale po starcie straciłem Romana z oczu. Dopłynęliśmy na biwak i czekamy, czekamy, aż w końcu pojawia się rower, na którym podróżuje kajak Romana. Okazało się, że na jedynym tego dnia przemiale Roman złapał dziurę. Reperaturki oczywiście nie miał.

Dzisiaj, zaplanowaliśmy jednodniową wycieczkę (choć dojrzewa w nas chęć wycieczki zimowej z biwakami) i zaplanowaliśmy trasę dzienną, coś około 32 km. Popłynęli K, L, M, Mc.
Wystartowaliśmy z Borkowa. Rzeka przywitała nas przyzwoitą ilością wody i śryzem.
Mimo ujemnej temperatury płynęło się przyjemnie. Towarzyszyły nam czaple i kaczki. Białe brzegi i skupiska śryzu stanowiły dobre tło do fotografii.
Taka sielska atmosfera towarzyszyła nam aż do Pomiechówka, poniżej którego zatrzymaliśmy się na śniadanie z ogniskiem. Nie dość, że Mistrz, nie rozpalił obiecanego ogniska (tutaj jednomyślnie skomentowaliśmy, że miał szczęście, że nie jest to spływ szkoleniowy na IRR-a - oblewka murowana), to jeszcze rozszalała się śnieżyca, która odebrała nam chęć do dalszego odpoczynku.
Szybko dopłynęliśmy do Narwi, gdzie napotkaliśmy duże pola śniegowej waty, miejscami już związane lodem. Wiosłowanie szło gorzej, wata momentalnie oblepiała wiosła. Kazik w pewnym momencie zademonstrował wiosło z pięciokilogramową warstwą tej waty na każdym z piór.
Dopłynęliśmy do dawnej przystani MOSiR w Nowym Dworze, z przeświadczeniem, że wykorzystaliśmy ostatnią szansę na spłynięcie tej trasy. Jutro na pewno będzie zmrożona.
Zapraszamy tych z Ełku, Rurzycy i innych rzek do podzielenia się swoimi wrażeniami z zimowego pływania.

Z życzeniami zasobnego w rzeczną wodę Roku 2006.

Letman