ZDJĘCIA Z WYPRAWY
Data: 11 luty 2007
Rzeka: Mołtawa
Start: Bodzanów
Meta: Kępa Polska
Dystans: 16 -19 km
Czas: 5 godzin
Cel: Pływanie zimowe
Uczestnicy: Marcin, Marek Wojtek Ch., oraz Fido i Ciacho


Nad Mołtawą byliśmy tydzień temu. Jednak warunki zmieniły się diametralnie. Była wiosna i przyszła zima.


Widok z mostu (połowa trasy)


...


Wystartowaliśmy w Bodzanowie - jedni schodzili na wodę na otwartym terenie inni...


...


... pod osłoną mostu.


Rzeka znana lecz za każdym razem inna.


Po pierwszym bystrzu zrobiliśmy sobie rodzinne zdjęcie i...


...ruszyliśmy dalej w dół rzeki.


Kajakarstwo zwałkowe w zimowej scenerii.


Miejscami Mołtawa sprawiała wrażenie dużej rzeki.


Przy niektórych zwałkach byliśmy zmuszenie do wykonania obejścia przeszkody.


Rzeka przy temperaturze - 13 stopni płatała nam figle. Raz płynęliśmy innym razem ...


...nasze kajaki stawały się lodołamaczami. Rąbanie wiosłem przejścia w skutej lodem rzece nie jest zadaniem najłatwiejszym.


Na jednej z kładek mogliśmy wykazać się różnymi sposobami pokonywania takiej przeszkody.


Marek w swoim opisie wspomniał, że o mały włos myśliwi mogliby nas potraktować jako zwierzynę łowną. W tym miejscu czekaliśmy ok. 10 minut aż nagonka oddali się od rzeki.


Postój wykorzystaliśmy na odpoczynek ...


...przed dalszym kuciem lodu.


Gdy rzeka nie dała nam już żadnych szans na dalsze płyniecie w kierunku zastawki...


...wysiedliśmy z kajaków i udaliśmy się na...


...spacer po lesie.


Dociągnęliśmy kajaki do grobli - czas na herbatę.


Po zakończeniu popasu mieliśmy spore problemy z założeniem fartuchów, które przy tak niskiej temperaturze błyskawicznie pozamarzały.


Dzięki pomocy Ciacha uporaliśmy się z niesfornymi neoprenami i mogliśmy w nagrodę zjechać z grobli.


Podczas postoju z do dzisiaj niewyjaśnionych powodów korek w kajaku Ciacha odkręcił się. W rezultacie nasz kolega musiał błyskawicznie desantować się na konary zatopionego w rzece drzewa.


My mieliśmy frajdę ćwicząc wylewanie wody z kajaka.


W połowie trasy rozstaliśmy się z Wojtkiem i Markiem, którzy postanowili przestawić samochody do Kkępy Polskiej. Na rzece zostaliśmy we trzech.


Dopracowaliśmy się własnej techniki poruszania się po zamarzniętej rzece tzn. na zmianę popychaliśmy kajak kolegi. Ciacho i Fido wykazali się dobrą kondycją torując drogę Marcinowi.


Przed ujściem Mołtawy do Wisły rzeka całkowicie zamarzła. Nie pozostało nam nic innego jak dojść...


...do dębu piechotą. Tutaj czekali na nasz Marek z Wojtkiem. Aż trudno uwierzyć, że tydzień temu panowała w tym miejscu wiosna - patrz relacja z Mołtawy 03.02.2007R. LINK

zamknij okno, żeby powrócić do strony głównej KAZIK i MY